|
|
Dział
poświęcony tekstom piosenek
śpiewanych przez Piotra Selima, pisanych zarówno przez Hannę
Lewandowską jak i innych autorów, poetów: Karola Wojtyły,
Kazimierza Grześkowiaka, Kajetana Koźmiana, Franciszka Dionizego
Kniaźnina, Wincentego Pola, Mikołaja Reja, Sebastiana Fabiana Klonowica, Szymona Szymonowica. Teksty wszystkich piosenek sukcesywnie będą uzupełniane.
|
|
|
Teksty Hanny Lewandowskiej.
|
"A na rzekach już pęka lód"
Nie jest jeszcze za późno na miłość
Na wyprawy w głąb lądów nieznanych
Na zamorskie wyzwania co siłą
Gdy nieba ogniste w nas
Popatrz i poranek spóźniony
Też zwiastował dzień jasny choć wiele
Było w nim uniesień słonych
Takich piątków na przykład w niedziele
Póki świat piękni się w oczach dzieci
Póki wiatr śpiewa czasem jak ptak
Póki myśl nieostrożna uleci
Poza krąg poza sens poza szlak
Nie jest jeszcze za późno na miłość
Na wrażenia sekretne jak głaz
Na szukanie gdzie się ukryło
Tamto miejsce i tamten czas
Nie wierzysz, że los się odmienia
Nie liczysz także na cud
Nieuchronnie po stronie cienia
A na rzekach już pęka lód
Póki świat piękni się w oczach dzieci...
Nie jest jeszcze za późno na miłość.
"Bądź wyłącznie dlatego"
Tak wiele się zmieniło
Choć dziewczyny w czas rosy
Pięknieją jak dawniej
Ich niepewność pomiędzy
Jedną a drugą kroplą akordu
Jakże cudnie wybrzmiewa ...
Na mroczne zamyślenie
Na oddech wpół przerwany
Na zbiegłe w kąt natchnienie
Na spowszednienie rany
Choć jeden twój ślad
Obok śladu mojego
Kiedy idzie nie tak
Bądź wyłącznie dlatego
Dziś rozstanie nie boli
Ale spycha na dno
Nawet smutku już nie ma
Czas go otarł o szkło
Smutek umarł z miłości
W kłębek zwinął się żal
Czarna dama wzrok ostrzy
Joker woła na bal
Na mroczne zamyślenie....
"Gdybyś tak jednak"
Gdybyś tak jednak chciał mnie posiąść
Gdybyś tak w moim szóstym niebie
To nie byłbym jak kamień kłosom
Nie czarnym pewnie byłbym ściegiem
Grzecznie mnie wysłuchaj Boże
A wycenię ciebie drożej 2x
Wyć mi się chce bo w cudzych krajach
Można tak wszystko po swojemu
A ja się znam na obyczajach
I miotam się choć nie wiem czemu
I mam cię za nic i za wszystko
I jesteś przy mnie i cię nie ma
Kruszeje stałość w palenisku
Zmieniam w skorupę swój ideał
Grzecznie mnie wysłuchaj Boże
A wycenię ciebie drożej 2x
Kiedy to moje palenisko
Zamieć posprząta na uroczo
To ja ze srebrną w oku iskrą
Przyjrzę się twym zaspanym oczom
A gdy mnie trzepniesz świtu skrzydłem
A potem w mordę dasz niech boli
Ja ci jabłkowe dam powidła
Ze szczyptą pieprzu szczyptą soli.
Grzecznie mnie wysłuchaj Boże
A wycenię ciebie drożej 2x
"Ku słońcom"
Idzie człowiek szarą drogą
Uciekł zwierz a pachnie trwogą
Pospuszczały głowy drzewa
Ptak oniemiał, wiatr nie śpiewa
A tu na poboczu miłość
Czyżby siły jej ubyło
A tu w ludzkim sercu zima
Trudny dla miłości klimat
Jak którędy po co gdzie
Miłość pyta człowiek wie
Dźwiga człowiek myśl gorącą
Byle prędzej gdzieś ku słońcom
Słońce kreśli na zielono
Człowiekowi jakoś słono
Idzie człowiek pył osiada
Człowiek pragnie nic nie gada
W górze hen na połoninach
Milczy smutek drwi przyczyna
Idzie człowiek na rozstaje
Ognie pali znaki daje
Gna ku górze myśl przejęta
Milczy ziemia ziemia święta
A tu na poboczu miłość...
"Na dziś"
Twój głupi żart
Zatrzasnął za mną drzwi
Jak brunatny obłok
Spadł na myśl
Zataczam krąg
Dotykam brzegów dat
Gdzie raj
Gdzie sad
Nic nie może być gorzej
Zaciskam wargi na szkle
Za jutro w zielonym kolorze
Na dziś
Dla ciebie i mnie
Moja srebrna łza
Jak kryształ toczy się
Słono kosztuje
Słono ten kosztuje żal
We mgle
Zatacza się
Nad kagankiem ćma
Czy to ty
Czy ja
"Od ściany do ściany"
Jeszcze drzewa w słońcu skąpane
A u nas listopad nad ranem
Ty kołaczesz się wśród znaczeń
Ja cię mam, ale inaczej
I tak każde z nas się błąka
Gdzieś za wiatrem gna po łąkach
Bez obcego w progach domu
Tylko po co, tylko komu?
Od ściany do ściany krzesany - 7x
Od ściany do ściany
Ty chodujesz złość do świata
Ja się zbyt posuwam w latach
Podkradamy gdzieś na boku
Choć nie święty, ale spokój
Od ściany do ściany krzesany - 7x
Od ściany do ściany
Zgubiliśmy ze dwa szczęścia
Dwie komunie, dwa obejścia
I siejemy dalej tak
dziad przed siebie, baba wspak
I tak każde z nas się błąka
Gdzieś za wiatrem gna po łąkach
Bez obcego w progach domu
Tylko po co, tylko komu?
Od ściany do ściany krzesany - 7x
Od ściany do ściany
"Płyń rzeko płyń"
Płyń rzeko płyń
Rwij brzegi rwij
Niech unoszą twoje fale
Czułno moje coraz dalej
Do tej toni do głębiny
Do kochanej mej dziewczyny
2x
Płyń rzeko płyń
Hen tam za górami
Po północnej stronie
Ona śni za nami
A ja tęsknię do niej
Do oczu błękitnych
Tajemnic o świcie
Do jej dni i do jej nocy
Tęskni całe moje życie
Płyń rzeko płyń... 2x
Płyń rzeko płyń
W szmaragdowej wodzie
Pląsają pragnienia
Ileż dałbym lecz o wschodzie
Nurt twój się nie zmienia
Nowy dzień nadchodzi
Nowy promień pieści
A me serce tej tęsknoty
Chyba nie pomieści
Płyń rzeko płyń... 2x
Płyń.
"Przede wszystkim"
Wybacz mi każde
Spóźnione wrażenie
Ucieczki w pozaistnienie
Gesty nie na temat
Smutki nie w porę
Wybacz mi egonorę
Kiedy ciebie tu przy mnie nie ma
Wyobraźnię chowam w twoich dłoniach
Rzeźbię sumieniem poemat
Splot skojarzeń potem na skroniach
Dziś twym cieniem ugasić chcę deszcze
Zamyśleniem wymościć słowa
Przede wszystkim jednak chcę wreszcie
Za ciebie za ciebie podziękować
Przede wszystkim jednak chcę wreszcie
Za ciebie podziękować.
"Razem pod wiatr"
Mówisz, że moja miłość
To jakby wcale jej nie było
Bo normalna jak bilet na przejazd tramwajem
Oczywista jak smutek gdy ktoś sam zostaje
Jak anioł stróż wierna, jak arka gotowa
Naturalnie obecna jak średnia krajowa
Chcesz to idź niech cię prowadzi dalej droga
Przez marzenia do spełnienia w kolorowy trans
Ja w swej podróży zostanę na dłużej
A tobie na drobę mogę dać
Tych naszych parę trudnych lat
Kawałek razem pod wiatr
Pożegnanie gdy się zbudzi cisza
Serce o którym gniew nie słyszał
Melodie co się w wierszach zabłąkały
Psa który miał być wilkiem a jest kundlem małym
Znak ostatni z pacierza ostatnie życzenie
Oraz przeczucie, że zmądrzejesz
Chcesz to idź...
Moja miłość
Normalna jak bilet na przejazd tramwajem
Oczywistą jak smutek gdy ktoś sam zostaje
Jak anioł stróż wierną, jak arka gotową
Naturalnie obecną
Długodystansową.
"Tylko tu tyle barw"
Co tak naprawdę mnie tu trzyma
Może ziół dotyk macierzanki
Powrót słowika, sroga zima
Z dymem pamiątki, z wodą wianki
Lub zasłyszane przy trzepaku
W szemrany wieczór gdy wstyd mały
Sąsiad z sąsiadem wobec braku
Sąsiadki, że wciąż nie doznałem
Tylko tu tyle barw
W pięknym śnie ostry żart
Tylko tu omijam czas
Mówię mnie, myślę nas
W dni szorstkie jak po grodzie koła
Jesienną porą w żal zaduszek
Promień w szczerbatym sercu woła
Że odejść mogę, zostać muszę
Bo gdybym tak po prostu miał
Słońca rok cały w każdej mierze
To zaraz pewnie bym wypłowiał
Tutaj w kolory wierzę
Tylko tu tyle barw...
Wierzę w niebieski ponad głową
Mam niebo co się czasem schyla
W liliowy też obowiązkowo
Bo gdzie zasługa jest i wina
W czerwony wierzę kiedy maki
Na wietrze uginając szyje
Swe rozpaczliwe dają znaki
Ten co pod wiatr prawdziwie żyje
Tylko tu tyle barw...
Tylko tu tyle barw tyle barw
W pięknym śnie ostry żart
Tylko tu omijam czas
Mówię mnie, myślę nas
A nade wszystko wciąż na nowo
W zielony wierzę niesłychanie
Będę szczęśliwy daję słowo
Jeżeli ze mną tu zostaniesz
"U Krasnoludka"
Na kolacji u Krasnoludka
Wódka malutka wsiąka w udka
Malutkie główki w łódkach szyje
Sprawdzają czy malutki żyje
Krasnal Niemowa wierszem gada
Za dobry byt toasty wznosi
Mlaska w zachwycie gęb gromada
O jeszcze jeszcze o jeszcze prosi
A ja w kącie gadam od rzeczy
Żałuję los człowieczy
Z płuc wypluwam martwe powietrze
Jak liść jesienny liczę dreszcze
Czarna godzina zęby szczerzy
Do dezertera wśród rycerzy
Gospodarz Pan pasjansa stawia
Raz po raz parę kart dobiera
Choć pytań sto nie odpowiada
Ma mnie na oku mnie frajera
Na kolacji u Krasnoludka
Goście się bawią płynie wódka
Nieźle się trzyma mała brać
Chyba za dobrze
Kur... mać.
"Zaczynajmy kochanie"
Zmrok od dawna jest z nocą po słowie
Na ostatniej zmianie oddech goni plus
Czułe słówka panie panowie
Zamieniają na rozkosz albo ból
Diabli głoszą już zasad upadłość
Na wokandzie subtelnie dzwoni trzos
Kamień z serca spada za darmo
Rodowody podziwiają swój nos
To dlatego kochanie
Zaczynajmy nasz taniec
Daleko przed taktem
Zostawmy co się da
Oszroniony sny z grudnia
Przegapione południa
I samotność która ością
Niby podły żal
Niepodobna że nam się nie uda
Ten następny i trudniejszy przecież raz
Bo za posag ma wiarę w cuda
Pomnożoną dokładnie razy dwa
Zaczynajmy kochanie
Mam nadzieję udanie
Przedostatni jak zwykle
Taniec nasz.
"Zostaje tania"
Rzecz miejsce ma w oberzy "Młodość"
Kelnerka Tania, tanie wino,
Z niezwyciężoną wręcz swobodą
Polewa chłopcom i dziewczynom
Tania podaje, tanie wino
Chętnie rozmienia usta aksamit
Ona tu sługą i władczynią
Oni z jej dłoni motylami
Tu nikt nie mówi o winie
Tu nikt nie mówi o karze
Tutaj się uczy jedynie
Jak nie wyleczyć się z marzeń
Tu nikt nie mówi o winie
Tu nikt nie mówi o karze
Tutaj się uczy jedynie
Jak nie wyleczyć się z marzeń
Płonął oddechy, płyną słowa
Z mętnego nurtu wyobrażeń
Wariatka Tania kręci w głowach
A myśli syczą od oparzeń
Tu nikt nie mówi o winie...
Chłopcy, dziewczyny stąd odchodzą
Przeważnie idą gdzieś parami
Zostaje tania, tania młodość
I ci co wciąż są tacy sami
Tu nikt nie mówi o winie...
|
"A ty patrzysz..."
Myślę sobie, że najprościej
Jest powiedzieć coś z miłości
A tu nagle niespodzianka
Ani słówka ani zdanka
A ty patrzysz tak słodko
A ty szepczesz tak czule
Ty uwodzisz szarlotką
Ty mi pierzesz koszule
2x
Myślę sobie, że najprościej
Jest wykonać coś z miłości
Albo kogoś dajmy na to
Kto zawoła o haj tato
A ty patrzysz tak słodko
A ty szepczesz tak czule
Ty uwodzisz szarlotką
Jesteś moim redbulem
2x
Tak najlepiej najpierw zrobię
Potem będę myślał sobie
Bo w miłości to reguła
Najpierw rób a potem tłumacz
A ty patrzysz tak słodko
A ty szepczesz tak czule
Ty uwodzisz szarlotką
Ty mi pierzesz koszule
A ty patrzysz tak słodko
A ty szepczesz tak czule
Ty uwodzisz szarlotką
Jesteś moim redbulem
A ty patrzysz tak słodko
A ty szepczesz tak czule
Ty uwodzisz szarlotką
Ty mnie zawsze.... w ogóle
"Doprawdy, niczego nie żal"
Przede mną rozproszona Tobą ciemność
Cisza, taka, której świat nie słyszał
Doznań deszcz magicznym dreszczem
Ciszy w ucho szemrze, jeszcze, jeszcze,
Maestro dłonie wzniósł ku górze
Czegoś nie było ma się stać
Z wibracji w żyłach schodzi miłość
Chce grać, chce grać
Bladolicość milczenia ta wibracja odmienia
Na przejrzystość nagłą w mroku sal
W dojrzewaniu pejzaży
Tak nam dzisiaj do twarzy
I doprawdy, niczego nie żal
Przede mną rozproszona Tobą ciemność
Cisza, taka, której świat nie słyszał
Doznań deszcz magicznym dreszczem
Ciszy w ucho szemrze, jeszcze, jeszcze
Dostrajasz lgnącą delikatność
Do chwili wyższej niż spełnienie
I w dwojgu nas dojrzewa jasność
Jedno mknienie
Bladolicość milczenia ta wibracja odmienia
Na przejrzystość nagłą w mroku sal
W dojrzewaniu pejzaży
Tak nam dzisiaj do twarzy
I doprawdy, niczego nie żal
Przede mną rozproszona Tobą ciemność
Cisza, taka, której świat nie słyszał
"I wszystko nam gra"
Nie dąsaj, oj nie dąsaj się
Nie kąsaj, oj nie kąsaj mnie
Życie to życie nie miód
A jednak cud, a jednak cud
Nie dąsaj, oj nie dąsaj się
Nie kąsaj, oj nie kąsaj mnie
Życie to życie nie miód
A jednak cud, a jednak cud
Ja nie wyjmę ci szczęścia z szuflady
Nie sprowadzę do domu jak psa
Nie nauczę wierności, ogłady
Bo na spacer mnie ono nie ja
Nie dąsaj, oj nie dąsaj się...
Nie uszyję ci losu na miarę
Nie powiodę do ciepłych wód
Ale wódek to choćby parę
Za kolejny zmierzch albo wschód
Nie dąsaj, oj nie dąsaj się...
Dzisiaj pijmy za nasze spotkania
Za nadzieję jak grosz, może dwa
U nas kac, piosenka i bania
I wszystko i wszystko nam gra
Nie dąsaj, oj nie dąsaj się...
"Modlitwa do dobrze czyniących"
On bez żalu wszystko zrobi
Fiknie kozła skurczy w sobie
W ogień pójdzie lub na dietę
Tylko dajcie mu
Taką z którą zbłądzić warto
Która zagra jedną kartą
Z którą można konie kraść
Albo całkiem miło wpaść
Dajcie taką co w drzwiach wita
Jest prawdziwa i nie pyta
Co figlarnie wciąż pomyka
I nie robi mnie w konika
Ja bez żalu wszystko zrobię
Fiknę kozła skruczę w sobie
W ogień pójdę lub na dietę
Tylko dajcie mi
Taką która tuli czule
Ma na pewno dwie półkule
I urodę równą kwiatom
Błagam dajcie mi bogatą
Niech co najmniej ma dwie ręce
Tu i ówdzie trochę więcej
Jakiś kąt i coś na koncie
W sumie ciepłą przystań w porcie
Ja bez żalu wszystko zrobię....
Niechaj będzie nie za trudna
Nie za mądra nie za nudna
Niechaj kocha mnie i... pas
Dajcie taką co w sam raz.
"Nam się tylko wydawało"
Jeszcze w nas zostało tyle
Że wystarczy na te chwile
Gorzkich spojrzeń, łez powitań
No i pytań.
I tak to już jest
Jest teraz tak jak było
Nam się tylko wydawało
Że nas odwiedziła miłość
Jeszcze w nas zostało wiele
Piątki, wtorki i pościele
Dziś się przyglądamy kratom
Co ty na to?
I tak to już jest...
Jeszcze wszystko to co było
Na krawędzi warg się skryło
Więc nie przychodź do mnie nocą
Bo i po co?
Jeszcze w nas zostało tyle
Że wystarczy na te chwile
Gorzkich spojrzeń, łez powitań
No i pytań.
I tak to już jest...
Jeszcze to co w sobie mamy
Służy jak prawdziwy granit
Przeżegnajmy więc te chwile
No to tyle
I tak to już jest...
I tak to już jest
Jest teraz tak jak było
Nam się tylko wydawało
"Od świtu po kres"
Porwał nas tamten czar
Słońca wschód, serca żar
Hen wysoko uniosła nas pieśń
W oganiu zórz ognisk dym
Bogów gniew a my z tym
Co wciąż woła leć serce leć
Weź ze sobą wiatru śpiew
Welon mgły porannej weź
Wolne weź ze sobą myśli
Każdy dzień kolejny wyśnij
Przetańcz od świtu po kres
Co musisz unieść to kochaj i nieś
2x
Nie podobni jak światło i cień
Nierozłączni jak noc i dzień
Niebanalni od bólu po śmiech
Czymże jest bogów gniew
Gdy w oddali już zew
Kiedy woła to leć serce leć
Weź ze sobą wiatru śpiew... 2x
Laj la la la laj laj la la la laj
Laj la la la laj laj la la la laj
Przetańcz od świtu po kres
Co musisz unieść to kochaj i nieś
"Po pięknej stronie życia"
Jesteś ciągle tajemnicą
Szumem fal w muszelce
Słowem, które wyszeptane
Raz i nigdy więcej
Jesteś ciągle tajemnicą
Czarem w płatkach róży
Tym zachwytem który milczy
Bo jest taki duży
Idę idę do ciebie
Choć pojąć ciebie nie umiem
Pomiędzy ziemią a niebem
Idę idę do ciebie
Jesteś ciągle tajemnicą
Chłodem od strumyka
Cieniem który tak dokładnie
Jak słońce pomyka
Jesteś ciągle tajemnicą
Którą kocham szczerze
Której spoglądając w oczy
Swym oczom nie wierzę
Jesteś ciągle tajemnicą
W dolinach na skałach
Która biegnie nie wiem czemu
Wciąż w moich sandałach.
" Przeszczepione serce"
Łyk na pewno zastygłeś herbaty
Pół marzenie wypłowiałe od lat
Kwiat skrócony o zapach na raty
List co w pierwszych słowach pod but głupio wpadł
Zostało też parę dat, parę rocznic
W mózku czarny szlak
Przeszczepione napręce serce
Cóż więcej
Życie, które żyje pomimo
Jakby chciało wykrzyczeć że nas
Po zakrętach tak rozrzuciło
Przecenionych z powodu skaz
Taką nocą, taką świętą
Idzie choć go wszystko boli
Poprzez zaspy drogą krętą
Pokój ludziom dobrej woli
Trzymam się kurczowo pół biedy
Tak zamożny nie pierwszy raz
Nie raz pierwszy uczę się wierzyć
W jutro po nocy tak białej jak walc
"Specjalista od wzruszeń"
Ja nie jestem dogłębnie zielony
Ani rozkojarzony
Jak polny konik staruszek
Specjalista od wzruszeń
Na początek mi rzekła pamiętaj
Bądź szarmancki nie tylko od święta
Nie zapominaj o urodzinach
I że czekam na syna
Posadziłem więc drzewko w ogrodzie
Dom buduję a w samochodzie
Na fotelu fotelik niewielki
Peryferie kolejki
Ja nie jestem dogłębnie zielony...
Świat poznaję języków się uczę
Coś zarobię do domu coś wrzucę
Nawet czasem ekstra sukienkę
Poprowadzę pod rękę
Ja nie jestem dogłębnie zielony...
Lecz jednego wciąż pojąć nie umiem
Choć już prawie mam miliard w rozumie
Wszystko wokół się kręci jak trzeba
Pod dostatkiem i miodu i chleba
Czemuż ona przemierzoną aleją
Wraca tam gdzie beztrosko się śmieją
Tam gdzie świerszcze liryczną zgrają
Z nocnych przygód się żabom zwierzają
Ja nie jestem dogłębnie zielony...
Kiedy jednak spod rzęs zasłony
Wyjrzy do mnie dogłębnie zielony
Mokry smutek zielonej żaby
To przedziwnie staję się słaby
Jakiś taki dogłębnie zielony
Całkiem rozkojarzony
Jak polny konik staruszek
Specjalista od wzruszeń
I już jestem dogłębnie zielony
Całkiem rozkojarzony
Jak polny konik staruszek
Specjalista od wzruszeń.
"Ty nie jesteś, ty bywasz"
Trawi mnie ogień
Trawi mnie ogień
Trawi mnie ogień w tobie
Rozdziera mnie tówj krzyk
Kształt w śniadym blasku tonie
Umiera nikt
Ty nie jesteś, ty zwykle bywasz
Nadwrażliwość snom wkładasz pod ramię
Ty we włosach masz niecierpliwość
Skórę z pragnień utkaną wołaniem
Ty najczęściej bywasz przypadkiem
Ideałem, co zasłabł w drodze
Albo cichym pukaniem przez kratkę
Które poznał upadły przechodzień
Ty podobno nie jedno masz imię
Tak jak czujność w obięciach pór roku
Ty zabierasz, aby mi przynieść
Mnie stygnący w ogniu niepokój
"W rytmie bolera"
Zagrajmy to zróbmy to teraz
W rytmie bolera warto umierać
W niewinności purpurze
Żar ze strachem się ściera
W sercach idzie na burzę
Z partytury Ravela
Zagrajmy to...
Jesteś przy mnie tak blisko
W dali gdzieś skrzypi kierat
A przed nami z urwiska
Płyną dźwięki bolera
Zagrajmy to...
Naszych ciał zachłannością
Dusza oczy przeciera
Widz dotknięty zazdrością
Gotów już się udzielać
W niewinności purpurze
Żar ze strachem się ściera
W sercach idzie na burzę
Z partytury Ravela
Zagrajmy to...
"Zauroczeni"
Ty zawsze byłaś dziką różą
Rozkapryszoną pierwsza burzą
Rwącym potokiem granią górską
Echem co głaszcze oczu lustro
Tyś miła moja wytęskniona
Ty słońce słońc w moich ramionach
Dziś cię zanurzam w swoją zieleń
W moją codzienność i niedziele
Wracałaś uciekałaś dalej
Pod rękę z wiatrem i zuchwale
Przed przeznaczeniem o pół kroku
Raz w roli głównej raz u boku
Niech niespełnienie nic nie znaczy
Nie musisz miła żyć inaczej
To nic że wiatr ci uciekł z dłoni
Przecież już jutro go dogonisz
Niech niespełnienie nic nie znaczy
Nie musisz miła żyć inaczej
To nic że wiatr ci uciekł z dłoni
Przecież go warto, warto gonić
"Zza zasłony"
Kiedy spokój daje boki
Zza zasłony licho drwi
Atakuje próg wysoki
But a pod tym butem my
Niby razem a osobno
Niby w domu a gdzie stół
Świat posiekał nas na drobno
A my światek nasz na pół
Mami nas mami
Nadzieja złodziejka
I obok i sami
Po miłość kolejka
Wiara w jutro ma się dobrze
A po nocach ciągle dni
Ktoś tam nawet zdołał zmądrzeć
Inny ktoś wyostrzył kły
Teraz kiwa a z balkonu
Pełną gębę szczerzy grill
Niespełnienie szuka schronu
Pamięć jeszcze dba o styl
W poczekalni jakoś tłoczno
Tu przeważnie ma się czas
Tylko tym zielonym oczom
Chyba trochę szkoda nas.
|
Teksty innych autorów i poetów.
|
"Bo jesteś samą ciszą" - Karol Wojtyła
Z wolna słowom odbieram blask
Spędzam myśli jak gromadę cieni
Z wolna wszystko napełniam nicością
Która czeka na dzień stworzenia
Bo jesteś samą ciszą
Wielkim milczeniem
Uwolnij mnie już od głosu
Bo jesteś samą ciszą
Wielkim milczeniem
Przejmij mnie dreszczem
Twojego istnienia
To dla tego by otworzyć przestrzeń
Dla wyciągniętych twych rąk
To dlatego by przybliżyć wieczność
W którą byś tchną
Bo jesteś samą ciszą...
Nienasycony jednym dniem stworzenia
Coraz większej pożądam nicości
Aby serce nakłonić do tchnienia
Twojej miłości
Bo jesteś samą ciszą...
Bo jesteś samą ciszą.
"Dać se na wstrzymanie"
- Kazimierz Grześkowiak
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Gania głupia Kaśka, za nią kawalery
Tkają w Kaśkę ciastka, wożą ją rowerem
Przez to jej żenidło, jeszcze co się stanie
A mnie życie miłe, dam se na wstrzymanie
Innym też piórkuje, wielka ci mi dama
Jak mnie będzie chciała, to dogoni sama
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Zebrało się mojej, na boską obrazę
Rozdziała się z gatek, wylazła na plażę
Gadają, że chłopy, wpadły też w tę manię
Mnie mania nie grzeje, dam se na wstrzymanie
Ja tam swej golizny, nie pokażę grama
Obłożą podatkiem, to wylezie sama
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo lo
Lo lo lo lo lo lo lo
Prawiła mi matuś, trza gonić za szczęściem
Więc je gonię, chociaż myślę coraz częściej
A jak szczęście z tyłu, to głupie to gnanie
Póknij, że się chłopie daj se na wstrzymanie
Stoi naleweczka za okienną ramą
Zechce szczęście wypić, no to przyjdzie samo
Stoi naleweczka za okienną ramą
Zechce szczęście wypić, no to przyjdzie samo
Stoi naleweczka za okienną ramą
Zechce szczęście wypić, no to przyjdzie samo
"Do nocy" (kompilacja ód: "Do nocy" i "Do gwiazd")
- Franciszek Dionizy Kniaźnin
Ta cicha nocy postawa
Jest moim myślom przyjemną
Witam cię, Nocy łaskawa!
Tyś sama ze mną
Skry złotej nocy, gminie jasno-lśniący
Drobniuchni bracia, wysocy mieszkańce
Co na podniebniu, ogień niosąc drżący
Staczacie ciszkiem niepomylne tańce!
Lecą podówczas srebrne kołowroty!
Słodkie niebiosom czyniąc krotochwile.
Gdy wszystkie ciała i tchnące istoty
Mrocznym ujęciem sen napawa mile.
Ciekawy natręt w tej ciszy
Moich tajemnic nie złowi
A śpiąca chytrość nie słyszy
Co serce mówi
"Figliki" - Mikołaj Rej
Jeden zacny powiedał:
- "nacz jedno pomyślę,
Mam wedle stanu dosyć,
Wżdy we łbie kreślę,
Upluskam się biegając,
Przedsię czegoś szukam
A to wedle potrzeby
Zda mi się wszystko mam
Takżeć wszyscy, chociaj więc
To do siebie znamy
Iż wedle swoich stanów
Dosyć wszego mamy
A przed się jednak czegoś
Biegając szukamy
Jeśliż to nie męczony
Ten głodny świat mamy?
"Roxolania" - Sebastian Fabian Klonowic
Tymczasem bezpieczny pasterz
w nocy odpoczywa
Ufając ogrodzeniom jak suseł śpi
Wieśniacy mają też u siebie wielkie kozły
Co dzielnie walczyć z wilkami potrafią
Spod wielkiego pyska długa wyrasta mu broda
Cuchnąca grzywa porasta kark i grzbiet
Odważny stadnik występuje w obronie samic
Sam osłania rogami młode koźlęta
Tymczasem bezpieczy pasterz...
Kiedy wół jest żylasty i o piersi szerokiej
Wieśniak do pracy woli go zaprząc
Gdy mu wolność odbiorą, łagodnieje przy radle
Niepomny lasu - pilnie rolę orze
Och, jak ryczy gdy po raz pierwszy do orki staje
Gdy szyję, młody, pod jarzmo dać musi
Tłuste sztuki widzimy są jakoś mniej rozumne
a mniej otłuszczone - bardziej pracowite
Tak oto tłusty wół niesławny
swym wielkim cielskiem
co brzuchem przerósł konia trojańskiego
Rzadko przydatny bywa by skibę odwrócić
takiego sobie kucharza słusznie życzy
Tymczasem bezpieczny pasterz...
Winorośl nie wschodzi zbyt dobrze
na chłodnych polach
Bardziej przychylnych złocistej Cererze
Późno u Scytów zasadzał macicę sarmacki
Bakchus-zemia odmawia jej zawsze
Na szlachetnym szczepie wyrasta
bowiem dzika latorośl
Zmienia słodkie grona w kwaśne owoce
Tymczasem bezpieczny pasterz...
Myśli więc, jak umilić życie ludowi prostemu,
W jaki sposób zmniejszyć brzemię jego trosk
Nadarza się takie ziele,
bardziej swawolne od innych
Chmiel, co chciwie się chwyta swoich tyczek
Wszyscy wnet usypiają pijani nowym trunkiem
I leżą prawie tak, jak martwi w grobie.
|
" W mroku jest tyle światła" - Karol Wojtyła
W mroku jest tyle światła
Ile życia w otwartej róży
Ile Boga zstępującego na brzegi duszy
W mroku jest tyle światła
Ile życia w otwartej róży
Ile Boga zstępującego na brzegi duszy
Dalekie wybrzeża ciszy
Zaczynają się tuż za progiem
Nie przefruniesz tamtendy jak ptak
Musisz stanąć i patrzeć
Coraz głębiej i głębiej
Aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna
W mroku jest tyle światła...
Tam już spojrzeń żanda zieleń nie nasyci
Nie powrócą oczy uwięzione
Myślałeś życie, życie,
Ukryje przed tamtym życiem
W głębiny przechylonym
W mroku jest tyle światła... -2x
Na brzegi duszy - 3x
"Oda do konającej żabki"
- Kazimierz Grześkowiak
Ach czy mogę bez żałości
Patrzeć jak ofiara złości
Giniesz w pierwszej swej młodości
Mała biedna, mała drżąca
Mała biedna, mała drżąca
Żabko, żabko, żabko konająca
Powiedz czy cię chłopcy dzicy
Z błota na środek ulicy
Psem wyszczuli okrutnicy
Mała biedna, mała drżąca...
Tak lubiłem patrzeć żabko
Jak pływałaś wdzięcznie żąbką
Brdą, wkrą, drwęcą tudzież rabką
Mała biedna, mała drżąca...
Teraz leżysz z mokrym brzuszkiem
Trzeba by cię na poduszkę
Ledwo ruszysz lewym uszkiem
Mała biedna, mała drżąca...
Gdy za oknem pluszy plucha
Trzeba wytrzeć cię do sucha
Trzeba ogrzać i odchuchać
Mała biedna, mała drżąca...
Będę dla cię łapał muszki
smakowite karaluszki
aż postawię cię na nóżki
Mała biedna, mała drżąca... - 2x
"Do kochanki" - Kajetan Koźmian
Dopóki serce w mych piersiach bije
Póki w nim czucie nie zginie
Póty o tobie myśląc jedynie
Dla ciebie tchnę i żyję
O tobie myśląc zasypiać lubię
W cieniach rys kreślę twej twarzy
Twego obrazu we śnie nie gubię
Bo on mi się śni i marzy
Lub, że do świętych idę ołtarzy
Które śmiertelnych czci mnóstwo
W bóstwie postrzegam rys twojej twarzy
I tylko takie czczę bóstwo
Idę w te miejsca niegdyś tak lube
Kiedyś ich była ozdobą
Ale ich wszystkie wdzięki i chlubę
Tyś razem uwiozła ze sobą
Jeśli czym smutne słodzę przemiany
Jeśli czym zmysły me pieszczę
To tym wspomnieniem żem był kochany
Lecz czyliż jestem nim jeszcze
"Przypowieści pana Wełdysza"
- Wincenty Pol
Burka - to okrycie
Lisy - to poszycie
Dukat - to nie kwitek
Miodek - to napitek
Bigos - to potrawa
Kulig - to zabawa
Kiedy jeździć - to już sanną
Kiedy szaleć - to za panną
Kiedy ładna - romansować
Gdy zaoltna - to figlować
Gdy uczciwa - to polubić
Gdy wzajemna - to poślubić
Gdy rozsądna - to ją cenić
A gdy mądra - strzeż się żenić
Burka - to okrycie...
Kiedy gardzić - to podłością
Kiedy mówić to z szczerością
Gdy kto oszut - to go łaj
Gdy poczciwy - rękę daj
Gdyś pokrzywdzon to się mścij
Gdyś obrażon - to się bij
Kiedy cierpieć - to wytrwale
Kiedy kochać - to już stale
Burka - to okrycie...
Gdy kto w biedzie to zaradzić
Gdy dać słowo - to nie zdradzić
Stroić żarty - to niewinnie
Przyjąc kogoś - to gościnnie
Kiedy spić się - to jak bela
Kiedy poić - przyjaciela
Gdy wyśmiewać to już mody
Gdy miłować to swobody
"Sielanka XIII. Zalotnicy" - Szymon Szymonowic
Lekko owieczki moje, lekko postępujcie
Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie
Ledwie się o północy do domu wracała
Bo, jako jedynaczce, matka folgowała
Ledwie się o północy do domu wracała
Bo, jako jedynaczce, matka folgowała
Lekko owieczki moje...
Śpi tu piękna Neera: ani się tryksajcie
I trawkę cicho szczypcie i cicho stąpajcie
Baranie ty rogaty abo cię nie minie
Maczuga, abo capem jutro cię uczynię
Lekko owieczki moje...
Muchy, bezecne muchy! Siły dodziewacie
Łaję wam i zajrzę wam; więtszą wolność macie
I ciebie tu komorku, zła śmierć posadziła!
Ukąsiłeś, że przez sen wargami ruszyła
Lekko owieczki moje...
Na co się ja o dobre mienie pieczołuję?
Komu spiżarnie, komu dostatki gotuję?
Tobie piękan Neero, ty to będziesz miała,
Ty jako swego, będziesz ze mną zażywała
|
|
|
|
|
|
|
|